sobota, 23 listopada 2013

czas na zmiany?

Mam ogromną ochotę zmienić swoje życie. Chcę czegoś nowego, innego. Tak bardzo marzę o tej przeprowadzce, o której pisałam w pierwszych notkach. To byłoby coś cudownego. Nowi ludzie, nowe, piękne miejsce, nowa szkoła. Zerwanie tych kontaktów z niektórymi osobami, szansa, żeby zapomnieć. W końcu zapomnieć. Może wreszcie byłabym traktowana jak człowiek?
Nie chcę być clownem. Nie chcę być ich pieprzonym clownem! Dopóki się ośmieszam i robię coś głupiego, z czego mogą się pośmiać, jest okej, akceptują mnie. Ale kiedy przestaję i jestem normalna, jest już gorzej. Oczywiście są osoby, które znają mnie i lubią taką jaka naprawdę jestem. Ale to jest mniejszość, bardzo mała cząstka kochanych ludzi.
Jeśli przeprowadzka dojdzie do skutku, to dopiero w styczniu/lutym. A ja chcę coś zmienić już teraz, dzisiaj!
Ale przecież nic się nie zmieni jeśli będę tylko siedzieć i marudzić. Właściwie nie wiem nawet od czego zacząć. Może na razie od małych rzeczy?
Wczoraj ścięłam trochę grzywkę i przefarbowałam lekko włosy. I biorę się za ćwiczenia, ale tak porządnie! I zero słodyczy i  fajek. Wiem, że to nijak ma się do zmieniania życia, ale od czegoś trzeba zacząć. Trzeba usunąć wszystkie esemesy od niego i najlepiej wyrzucić ze znajomych na fb + usunąć wszystkie rozmowy z czatu. Hahahaha. I tak tego nie zrobię. Zawsze kiedy mam zamiar to zrobić, przychodzi mi do głowy myśl, że może jednak napisze i do siebie wrócimy, a wtedy miło będzie mieć te wiadomości i powspominać wszystko.
Rety. I tak nic się nie zmieni dopóki się stąd nie wyniosę. Nie czytam nawet tego co tu kilka dni tworzyłam, bo pewnie znowu zdecydowałabym się coś poprawić, albo ogólnie usunąć całą notkę.

Ostatnio myślałam o tym, co stałoby się gdyby ktoś ze znajomych zajrzał na tego bloga. Jezu, dobrze, że usunęłam link do niego ze wszystkiego i zmieniłam adres. :o

Tak w ogóle to 21 listopada byłoby pięć misięcy. Ale mniejsza o to...

czwartek, 14 listopada 2013

przeznaczenia nie oszukasz.

Wysyłasz mi te ":-*" nie wiedząc nawet ile one dla mnie znaczą. Dla Ciebie to zapewne nic, a ja uśmiecham się do monitora i wszystko jest jakieś takie lepsze. Chyba za szybko zaczynam marzyć i od razu mam te wszystkie wizje w głowie... Jak byłoby z nami gdybym wtedy nie powiedziała tych kilku słów za dużo, albo gdybyśmy na spokojnie to wszystko załatwili, porozmawiali. Pewnie byłoby pięknie. Ale nie ma się czym przejmować, przecież jesteśmy sobie przeznaczeni. Do teraz wierzę w to, że wszystko się jeszcze ułoży, bo przecież jesteś moją największą miłością, zawsze i tak do siebie wracamy, bo przecież się kochamy. Tak będzie i tym razem, ja to wiem. Bo Skarbie, sam wiesz, że przeznaczenia nie oszukasz.

Podobno dziś Dzień Wyznawania Miłości. Więc mówię Ci poraz kolejny: kocham Cię, jak nigdy nikogo.
Wlaściwie dlaczego ostatnio ciagle mówię i piszę jakby do powietrza?

niedziela, 10 listopada 2013

i nie mówisz 'dobranoc' i nie mogę przez to usnąć.

Godzina 03:27 na zegarku, a ja znowu nie śpię, kolejna taka noc, bo nie mówi mi dobranoc nie nie mogę przez to usnąć. Mam już dość.
I znowu, jak zwykle wyleciało mi z głowy to, co chciałam napisać. Zawsze tak jest. Coś wymyślę, a potem wszystko pod natłokiem ważniejszych spraw wyparowuje mi z głowy. Tak samo jest z wierszami i opowiadaniami, które kiedyś tak licznie pisałam. Kiedyś późnym wieczorem wymyślałam historie, które rano przelewałam na papier. Teraz tylko modlę się o sen, bo jeśli nie zasnę to wymyślam historie, owszem. Tylko, że z jedną osobą w roli głównej. I zwykle tak wymyślam i wymyślam, a potem zdaję sobie sprawę z tego, że tak pięknie już nigdy nie będzie i wolę iść spać, bo nie chcę znowu się trząść i płakać, nie chcę tych nerwowych bólów brzucha i klatki piersiowej, nie chcę się dusić. Nie chcę budzić rodziny i odpowiadać na te setki pytań Co się stało? O co chodzi? Co jest? Czasami nawet sama nie wiem o co chodzi, bo nie zawsze chodzi o tą konkretną osobę. Czasami płaczę, bo muszę, choć właściwie nie mam powodu. I tak, wiem, jestem idiotką. Są ludzie, którzy poważnie chorują, którym umarli bliscy, którzy nie mają dachu nad głową, a dają sobie radę, cieszą się każdym dniem, a ja użalam się nad sobą i płaczę bez powodu, ale ja po prostu muszę...
Dobra, koniec. Koniec z tym użalaniem się nad sobą, bo właśnie zauważyłam, że znowu to robię. Trzeba wziąć się w garść. Wiem, pierdolę bez sensu. Dlatego idę dalej grać w Simsy, cześć.


O, 04:17. Czyli wyszło na to, że pisałam post prawie godzinę, jestem zdolna, wiem.

wtorek, 5 listopada 2013

tak wszystko naraz...

Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki mineły zwyczajnie. Dzień jak co dzień. Kiedyś, kiedy jeszcze żyła moja prababcia to było wielkie święto, zjeżdżali się wszyscy jej synowie i córki z dziećmi i dziećmi dzieci. Mama piekła ciasta i robiła inne potrawy. Nadal pamiętam ten zapach krążący po całym domu. Wieczorem szło się na mszę, potem na cmentarz popatrzeć jak świecą się tysiące kolorowych zniczy. Pamiętam jak byłam mała i tata wziął mnie na ręce tak, że widziałam wszystko z góry *u*
Teraz wszystko jest inne. Nie byłam na mszy, nie spotkałam się z rodziną, nie zobaczyłam nawet cmentarza wieczorem. Po prostu mi się nie chciało.
Wiem, że trochę późno piszę o tych świętach, ale nie miałam czasu wcześniej. Dzisiaj jestem chora i zostałam w domu, więc się zebrałam na napisanie notki.
Właśnie. Chora. Czy tylko ja mam takiego pecha? W piątek występ z okazji Święta Niepodległości, a ja ledwo mówię. Kurcze, tak chciałam wystąpić. Muszę się wykurować do piątku. Ale co mi to da, skoro nie będę na próbach... FUCK. To pewnie przez to jechanie rowerem w ulewie do Marceliny, ale musiałam. Musiałam z kimś porozmawiać i się wypłakać. A przede wszystkim musiałam pozwolić jej ochrzanić mnie za moją głupotę.
Na dworze coraz zimniej, coraz ciemniej. Latem, kiedy w Niemczech było 47 stopni marzyłam o takiej pogodzie. Teraz, znowu marzę o cieple. O słońcu, lecie, plaży. . . Chociaż. . .  właściwie wystarczyłoby mi Jego przytulenie. Jedno, może dwa i już byłoby mi cieplej i humor miałabym lepszy. Tak myślę, że takie przytulenie przez ukochaną osobę to chyba lek na wszystko. Ale niestety. Nie zawsze ta osoba, którą się kocha chce nas przytulać. . .
Tak się boję, o siebie, że zostanę sam
o swój psychiczny stan.

http://www.youtube.com/watch?v=O1RMGcQ6cFE

środa, 30 października 2013

o sorry, pomyłka.

Napisał do mnie. Ale to była tylko pomyłka, chciał napisać do kogoś innego. Ale zaraz... Serio? Pomyłka? Moim zdaniem to raczej świadoma próba uśmiercenia mnie. Bo prawie dostałam zawału. Siedziałam sobie na jakichś stronkach, a na drugiej karcie miałam włączonego Facebooka a tu nagle pibip! "**** napisał(a) do Ciebie". Serce waliło mi tak szybko... Z jednej strony zżerała mnie ciekawość. Co on napisał? Może zrozumiał, przemyślał? Choć z drugiej strony strasznie się bałam, nie wiem czego, ale trochę przeciągnęłam włączenie tej drugiej karty. Tyle strachu, radości, nadzieji, emoocjii, a to tylko głupia pomyłka, zapewne zaplanowana, ale pomyłka.
I znowu odechciało mi się wszystkiego.

`Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół i
Nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół i
Nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze,
Że nie wiesz co u mnie, bo pękło by Ci serce

Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół i
Nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół
Ale kocham Cię, kocham, wciąż Cię kocham, kurwa
I nie znam już innych słów, to jest zbyt trudne`

http://www.youtube.com/watch?v=k9AKgvEWqd4

wtorek, 29 października 2013

szkoła, szkoła, szkoła.

Jak w tytule notki. Nic, tylko szkoła. Nie mam czasu na nic więcej. Ciągle tylko nauka i nauka. Ale ostatnio się zebrałam i stwierdziłam, że trzeba nadrobić te wszystkie, spowodowane lenistwem zaległości. Dzisiaj przepisałam wszystko z matmy. Jestem z siebie dumna, bo trochę tego było.
W szkole ogólna katastrofa. Trzy sprawdziany, na które uczyłam się długo, ale niestety bez efektów. Jestem tym strasznie załamana. Zdałam sobie sprawę z tego, że po prostu jestem głupia i nic nie umiem. Nie potrafię nauczyć się z niektórych przedmiotów, choćbym nie wiem jak chciała.
Mama poszła na zebranie rodziców, które zorganizowano, bo nasza klasa fatalnie sobie radzi i są z nami problemy wychowawcze. Pani będzie rozdawać kartki z ocenami. Boję się, że jak tata to zobaczy, to będę miała szlaban na jeżdżenie na wokalne. Oby nie, bo ja tego potrzebuję...
Czuję, że jestem jakaś chora. Ostatnio nie mogę schodzić po schodach, bo bolą mnie całe nogi i czuję się strasznie słaba(a może to po prostu brak kondycji?),  ktoś mnie dotknie i już mam siniaki i wszystko mnie boli. Jestem bardzo blada i osłabiona. Niedługo jadę na jakieś badania. Krwi itd, bo możliwe, że to anemia. Chociaż nie wiem, nie znam się. Ale trochę się martwię.

A najgorsze jest chyba to, że nie mam mojego A. Że nie mogę się wyżalić, przytulić, wypłakać. Że nie mówi mi, że mnie kocha i nie mam przez to na nic siły. Że gdyby był ze mną, wszystko byłoby prostsze. Ale go nie ma i chyba czas się z tym w końcu pogodzić...

sobota, 26 października 2013

dlaczego musiałam się obudzić?!

Jak widzicie, zaszły tutaj małe zmiany, tamten wygląd strasznie mi się znudził. Miałam ochotę na taki delikatny wystrój, coś jasnoniebieskiego lub miętowego. Postawiłam na niebieski, bo to mój ulubiony kolor. Podoba się Wam? (;
Wczoraj rano obudziłam się około piątej. Stwierdziłam, że nie ma co siedzieć do siódmej więc zasnęłam jeszcze na chwilkę. I przyśnił mi się On. Tak cudownie czułam się w tym śnie, rozmawialiśmy jak kiedyś, przytulaliśmy się. Ten sen wydawał się być taki realny. Ale wszystko co piękne, szybko się kończy. Nagle usłyszałam głos brata "Eeej, ty się chciałaś obudzić o szósteej?"... Nieeeeeee! Nie chciałam. Chciałam o siódmej. Albo nie. Nie chciałam obudzić się wcale. Teraz nawet nie mam jak z nim porozmawiać. Nie mogę tak po prostu do Niego napisać, nie mogę się przytulić, nie mogę powiedzieć, że go kocham, bo wyszłabym na idiotkę.
***
Dzisiaj urodziny u Mikołaja. Było świetnie, chociaż właściwie nie robiliśmy nic takiego. Pogadaliśmy, potańczyliśmy, obejrzeliśmy film i pograliśmy w butelkę. Ale myślę, że chodziło o to, że jesteśmy zgraną paczką i dobrze czujemy się razem, więc dużo nam nie trzeba, żeby się świetnie bawić. Fajnie mieć takie osoby jak oni, na które można liczyć, pobawić się z nimi, pośmiać się, pogadać. Naprawdę fajnie. 

Jutro już niedziela. Nie lubię niedziel. Niby dzień wolny, ale już trzeba przygotowywać się do szkoły, do której ostatnimi czasy chodzę naprawdę niechętnie. Mam tyle nauki, sprawdzianów, tego wszystkiego, że głowa boli.

poniedziałek, 21 października 2013

`Popatrz jak wszystko szybko się zmienia. Coś jest, a później tego nie ma`

Nie wierzę, że tak z dnia na dzień wszystko może się zmienić. Że ludzie, którzy twierdzili, że nas kochają tak po prostu odchodzą i mają gdzieś to, jak się czujemy. Jestem głupia. Po raz trzeci nabrać się na te same teksty. Głupek, głupek, głupek ze mnie. Ale po przeszło miesiącu jakoś się z tym pogodziłam. Zawsze najpierw cały tydzień jem kilogramy słodyczy. Potem biorę się za siebie. Ćwiczę, sprzątam, zajmuję się byle czym byleby nie myśleć. I po jakimś czasie to już tak nie boli. Mogę nawet powiedzieć, że jest dobrze.
***
Nudny ten poniedziałek. Mama zwolniła mnie z matmy i niemieckiego, źle się czułam. Potem cały czas siedziałam w domu i nie robiłam nic. No... napisałam swoją autocharakterystykę, rozpisałam się na cztery strony. Zadania z pierwiastków spiszę jutro na religii. Kurcze, nie chcę tam jutro iść :C

piątek, 30 sierpnia 2013

`Proszę, otwórz tę klatkę, proszę, otwórz tą celę, chcę na to patrzeć i niech zniknie cierpienie.`

`Kocham samotność, tak, proszę, podejdź bliżej,
kocham ciszę tak mocno, mów do mnie głośno, bym mógł słyszeć.
Pozwól krzyczeć muzyką, składając palce na ustach,
tak by echo nie znikło, rozbiło w szale wszystkie lustra,
a po drugiej stronie pustka i oszustwa odbicie
nie pozwala nam ustać, każe nienawidzić życie.`

Po takiej przerwie powinna być długa notka. Niestety. Wasza Pati nie ma humoru i nic się jej nie chce ;x
Buziaki :*
Ale skomentuje Wasze blogi zaraz i poszukam czegoś nowego, fajnego na bloga.


środa, 21 sierpnia 2013

kocham Cię!

Dzisiaj minęły dwa miesiące z moim Arkiem i akurat dzisiaj się spotkaliśmy, przez co obecnie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Chciałabym, żeby to się nigdy nie skończyło. Żeby mijały lata i nic się nie zmieniało. Żeby zawsze było tak cudownie jak teraz. Zdarzają się kłótnie, jak w każdym związku, ale najważniejsze, że zawsze w dobrym momencie zdaję sobie sprawę z tego, że nie potrafiłabym bez tego czubka żyć. Kocham go. Tak po prostu, za to, że jest.

czwartek, 15 sierpnia 2013

marzenia... nie do spełnienia?

No właśnie. Marzenia... Każdy jakieś ma. Ja mam kilka. Ale najważniejszym jest, żeby móc w dalszym, dorosłym życiu robić to co kocham. Śpiewać, grać na gitarze... Nie wiem, po prostu kiedy pomyślę sobie, że mogłabym robić w życiu coś innego to mi smutno. Po prostu sobie tego nie wyobrażam.
Niedawno miałam okazję pierwszy raz śpiewać solo, na konkursie. To było piękne. Zeszłam ze sceny i płakałam. Nie ze strachu. Ze szczęścia. Po prostu ze szczęścia. Nigdy nie czułam się tak wspaniale jak wtedy. To coś niesamowitego...
Mam w mojej pasji dwa autorytety kompletnie z innej bajki. Pierwszy to Ryszard Riedel. Kocham jego zachowanie na scenie, jego głos, to jak oddawał się muzyce. To "Dla Was zawsze będę śpiewał". Chciałabym kiedyś tak jak on, pomagać ludziom w trudnych chwilach i towarzyszyć im w tych dobrych. Zawsze dla nich śpiewać.
Drugi to Ariana Grande. Jej głos jest niesamowity. Chciałabym umieć śpiewać jak ona. Ma wielki talent. Zresztą sami zobaczcie:


Wiem, że rzadko komu się udaje. Ale pomarzyć zawsze można. Nawet jeśli te marzenia są z pozoru nie do spełnienia.
A Wy? Macie takie marzenia?

Jeśli macie, to dążcie do tego, aby je spełnić, nie poddawajcie się mówiąc, że napewno się wam nie uda. Próbujcie!

Owszem, są marzenia, których nie da się spełnić na pewno. Jak powrót kogoś kto umarł, albo zdechłego psa - jak w moim przypadku. O takich nie mówię, choć bardzo bym tego chciała...
Oprócz tego, co napisałam chciałabym być po prostu szczęśliwa. A na to składa się kilka innych marzeń, o których nie chciałabym tu mówić.
I marzę o tym, żeby spotkać się z internetowymi przyjaciółmi - Magdą i Ulą.
I móc w każdej chwili, w której tego potrzebuje przytulić się do Niego, mieć go na co dzień przy sobie...

środa, 14 sierpnia 2013

tęskno.

Tak sobie siedzę i myślę. Smutno mi się zrobiło. Stęskniłam się za moim Arkiem, który mi marudzi na priv. Nawet jak marudzi, jest słodki. Ciężko mi będzie go zostawić. Widywać się z nim tylko raz w miesiącu. Jeezuu, nie wytrzymam :C

                                        Kocham Cię Młody, tęsknię. Jesteś dla mnie wszystkim. Nie marudź mi już :D ;*



i tak czasem sobie myślę, że lepiej byłoby gdyby nie było mnie, a może nie. A może właśnie mylę się.

Teraz jest tak samo jak wczoraj rano. No, tylko nie gram w Simsy. Wczoraj rano było dobrze, dzisiaj też nie jest źle. Tylko ciekawe co będzie później...
Dzisiaj całą noc nie spałam, myślałam, słuchałam muzyki i ogólnie świrowałam :D
I zastanawiałam się chwilę nad pewnym obrazkiem znalezionym w internetku.

'A wy? Co zrobilibyście ze swoim życiem?`

Szczerze? Wczoraj bez wahania wybrałabym przycisk "Wyłącz". Było źle. Teraz jest lepiej. Może nawet na tyle lepiej aby wcisnąć "Stan wstrzymania".
'Uruchom ponownie" - to chciałabym kliknąć za każdym razem kiedy przypomnę sobie każdy popełniony błąd, żeby móc go naprawić albo coś cudownego, co chciałabym przeżyć jeszcze raz. Ale kiedy pomyślę sobie o niektórych złych rzeczach, które przytrafiły mi się, a na które nie miałam wpływu myślę, że lepiej zapomnieć o błędach a dobre chwile samemu odtwarzać w pamięci z uśmiechem. Wolę to niż po raz kolejny przeżywać niektóre rzeczy. Nawet dla tych dobrych, nie odważyłabym się więc kliknąć "Uruchom ponownie", żeby znowu przeżywać te złe.
A wy? Co byście wybrali?

Myślcie i łapcie happysad ;*


  `I tak czasem sobie myślę, że lepiej byłoby gdyby nie było mnie,
a może nie.  A może właśnie mylę się.
  I tak sobie myślę, że wszystko czego pragnę, czego chce
spala się
zanim wyciągnę po to ręce
spala się
wszystko czego pragnę, czego chcę
spala się
zanim wyciągnę po to ręce.`


wtorek, 13 sierpnia 2013

nareszcie zimniej.

Jest coraz zimniej, coraz milej. Fajnie jest siedzieć godzinami, grać w Simsy w jakimś starym, ale cieplutkim sweterku i nie martwić się niczym. Niczym, poza tym, że niedługo zaczynam nowe życie. Nowy dom, nowa szkoła, nowi znajomi, inny kraj. Niby fajnie. Nie no, serio fajnie. Tylko ciężko jest zostawić przyjaciół :C
Ale będzie dobrze. Napewno. Poradzę sobie. Oni też sobie poradzą. Przecież będę jeździć do Polski co miesiąc. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie. Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze.

Muszę schodzić, tata świruje -_-